"Życie" powiedziane niezwykle przeciągle, to taki slogan nastoletniej młodzieży, czasami mam wrażenie, że jest odpowiedzią na każde pytanie. "Stara" nie jestem, ale przyznaję ze wstydem, że "przy tyrana" o poważnej pani nauczyciel rozłożyło mnie na łopatki. Po prostu musiała poprosić moja młodszą siostrę o prze tłumaczenie mi tego, swojej wypowiedzi na tradycyjny polski:-) , bo "ni w ząb" nie łapałam sensu. Obawiam się przy okazji została przez nią zaszufladkowana do "przytyranych lamusów":-)
czy Wy tez tak macie?
Mało się odzywam, bo w pracy nadal ciśnienie, że niby człowiek w domu, głowa cały czas w pracy. Kiedy to się zmieni, no cóż nie wiem, chyba trzeba będzie przywyknąć, bo jak by nie było to jednak lubię tę swoja pracę. Jestem tylko słabym człowiekiem, który czasami potrzebuje się pożalić, wygadać swoje bolączki i od czasu do czasu zresetować umysł. To ostatnie mam wrażenie, że jest nie możliwe, przy najmniej mnie się jeszcze nie udało. Spotykam dużo ludzi w tej mojej pracy, różnych , różnistych i czasami odnoszę wrażenie, że niektórzy ludzie maja wprost przeciwnie - nie mogą załaczyc myślenia, oj ciężko się z taką osoba porozumieć, ale bywa śmiesznie.
Koniec - nie będe mówic o pracy, bo tak jak przeleciało mi lato, tak przelatuje mi wczesna jesień, a ja nawet nie mam kiedy popstrykać fotek , wyskoczyć do lasu, na spacer.
Róże, jak widzicie, nawet sobie radzą pomimo tej strasznej suszy, jak u nas jest od ponad miesiąca. Dzisiaj coś tam popadało, ale to taki deszczyk, że pod dużymi drzewami nie przeleciało przez liście. Na Waszych blogach widzę troszkę grzybków, u mnie niestety w lasach tak sucho, że mech się kruszy..
pozdrawiam Was serdecznie i do szybkiego:-)
Ps. w następnym poście zapraszam do małej zabawy, w której wzięłam udział