Jak już mówiłam tykania zegarów nie lubię. No i mam one mnie też, bo z niczym wydążyc nie mogę.
Już kilka razy zasiadałam do napisania chocby kilku skromnych słów, i zawsze coś jeszcze na "drodze stoi".
Trochę to i przez moją ciekawośc, bo zawsze zaczynam od poczytania tego, co słychac i widac na obserwowanych blogach. I tu przepadam, jak oglądam te wszystkie cudeńka
i piękne fotografie ( a czas leci ;-) ). Mam też kilka ulubionych kulinarnych blogów i tu też się przyznam, że ostatnio dużo coś pichce i gotuję ( te Wasze pysznościowe fotki) i już czuję, że to skończy się wiosenną katastrofą ( trzeba będzie przejśc na diete MŻ jak już przyjdzie mój ulubiony sezon - sezon grillowanej karkówki).
Ale jak tu nie myślec o pysznościowym jedzonku, namiętnie oglądając moje kochane filmy:
"Kapuśniaczek"
i "Skrzydełko czy nóżka?"
Ale to nie przez mięsne pyszności grozi mi dieta, a przez te zabójcze słodkoci :-)
Moje ostatnie tworki. Tak na szybko galaretka z malinkami i malinową pianką.
I ciasto z przepysznym kremem:
Nie tylko samym jedzeniem :-) człowiek żyje. W między czasie robie takie maleństwa, i już nie tylko z różami :-)))
Wracając do szarej rzeczywistości i sezonu na wiosnę, to podróżując taaakimi drogami, dużo więcej czasu niż zwykle spędzam w aucie.
Tą drogą już nie jeżdżę - nawet nie próbuję - wybieram dłuższą, ale w lepszym stanie. Tę bacznie obserwuje i czekam, co będzie dalej ...
Wiosny jeszcze nie obfociłam, ale jest na pewno. Od wczoraj słyszę przelatując i głośno gęgające stada gęsi, szczególnie wieczorem jest miło posłuchac tych odgłosów. Zaś rano słychac nawoływania czajki.
Wiosna, wiosna już za chwilę i to nie tylko w kalendarzu :-)
Życzę wszystkim moim "zagladaczom" mocno wiosennego słoneczka i radosnego tygodnia :-)
pozdrawiam