14.06.2015

imieninowe cukierki

Witajcie, zapraszam Was dzisiaj do mojej zabawy. Powoli zbliża się czas moich imienin, w związku z tym przygotowałam dla jednej z Was cukiereczki :-)

Zasady wzięcia udziału pewnie wszystkim znane:) 

1. Zostaw komentarz pod tym postem wyrażając chęć udziału w zabawie



2. Na swoim blogu w bocznym pasku wklej podlinkowany banerek o moim Candy

3. Zostań moim obserwatorem jeśli faktycznie czujesz, że będziesz chciała wrócić :)

4. Do zabawy zapraszam tylko osoby prowadzące aktywnie bloga.

5. Na zgłoszenia czekam do 13 lipca 2015 do godziny 13-tej.

Uwaga: prezentu nie wysyłam za granicę.


 Zapraszam do zabawy i życzę Wam miłej niedzieli !!!


Książka pochodzi z moich prywatnych zbiorów, więc ma małe ślady użytkowania.
Tajemnicze historie to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika wielkich tajemnic starożytnej historii.Brian Haughton, autor międzynarodowego bestselleru. Ukryta historia, po raz trzeci zabiera czytelnika w niezapomnianą podróż dookoła świata w poszukiwaniu odpowiedzi na najtrudniejsze pytania nurtujące historyków i archeologów. Od liczącego 8000 lat kamiennego kręgu w Nabta Playa, przez magiczny Tadź Mahal, po starożytne ruiny Wielkiego Zimbabwe, autor wiedzie nas tropami tajemnic i zagadek historii i archeologii. W tej wciągającej, starannie opracowanej książce, autor, który od wielu lat fascynuje się światem starożytnym i zjawiskami nadprzyrodzonymi, stara się wyjaśnić to, co do tej pory pozostawało niewyjaśnione, odwołując się do najnowszych osiągnięć nauki.



Zestaw nowiutki i pięknie pachnący :-)
Balsam do ciała Zielona herbata i Werbena 200 ml
+
Żel pod prysznic Zielona herbata i Werbena 200ml
+
Pachnąca mgiełka Zielona herbata I Werbena 100 ml

12.06.2015

truskawkowy gigant

Takiego truskawkowego giganta znalazłam w truskawkowych wiadomościach. Jest obecnie największą truskawką wpisaną do Księgi Guinnessa, pochodzi z Japonii, poprzednia o wadze 231 g pochodziła z Anglii i królowała na piedestale przez 32 lata. Więcej informacji znajdzie TU i TU. Oglądam bacznie moje owocki w ogródku, ale póki co trzymają się standardowych wielkości :-)
Przy okazji garść truskawkowych pomysłów:
śliczna ta powyżej 

ale aktualnie to tylko w takiej brzuchalek mogę zmieścić :-)

te buty ...

Miłego i Wam życzę Słonecznego piąteczku :-)))
U mnie praży i na razie chmurki nie widać. Zresztą tak już od trzech dni, więc podlewanie co wieczór zajmuje mi godzinkę, ciekawy może być rachunek za prąd, na szczęście woda ze swojej studni.

10.06.2015

praca marzenie :-)

Jakież ogłoszenie znalazłam dzisiaj rano w necie, o matko, ależ się rozmarzyłam...spacerowało się po Jugowie i okolicach Zygmuntówki...aż zadzwoniłam do mojego M. że może nie czekajmy do emerytury z tym marzeniem o domku w górach...

Zresztą TU zobaczcie same, co to za propozycja :-)))
i kilka fotek obiektu:

I jak jest ktoś chętny na taką zmianę?:-)





8.06.2015

jaśnie panująca Alchymist


 Witajcie, dzisiaj kilka zdjęć mojej ulubionej róży Alchymist :-))).
Dwa pierwsze to przy moim domku, już prawie pełnia kwitnienia. Ziemię mam tu lekką, piaszczystą.
Na zdjęciach poniżej Alchymist w moim starym ogrodzie, czyli u moich rodziców. Tu ziemia jest ciężka, gliniasta, zimna. Róża dopiero nieśmiało rozpoczyna kwitnienie. Te dwa ogrody dzieli 11 km odległość, a warunki są tak różne, jakby prawie inna strefa klimatyczna:-)





Moimi faworytami na kolejny sezon do zakupienia i umieszczenia w dobrym miejscu są:
 Giardina, którą widziałam u Grażynki:

Pashmina wypatrzona u Ani:


Miłego tygodnia, choć domyślam się, jak ciężki i trudny jest powrót do pracy po świątecznym lenistwie;-)


4.06.2015

tak świątecznie i tak pięknie...


 ...rozkwitły maki, cudne olbrzymy z całą masą gotowych do cieszenia oczu pąków.
Królują w przydomowym ogródku swym bijącym po oczach kolorem, a przy tym prezentują się niebywale okazale. Jestem oczarowana ich urodą.

Wystarczyło kilka ciepłych nocy i wszystkie kwiaty otwierają pąki na potęgę.

Moja królowa też, może już na niedzielę będzie cudownie oblepiona kwiecień. Uwielbiam tę róże, a w tym roku bez żadnych strat przetrwała zimę, żaden dwuletni pęd nie zmarzł, więc pąków jest co nie miara.
Kochane moje Kobietki: Agnieszko, Joasiu, Beatko,Aniu, Klaudio, Alicjo dziękuję Wam za to, że nadal ze mną jesteście i zaglądacie i odzywacie się tu u mnie. Pięknie Wam dziękuję za cudownie ciepłe słowa pod poprzednim postem :-)

2.06.2015

i co dalej?

Witajcie po 3 miesięcznej ciszy na moim blogu. Nie wiem, czy zaglądacie tu jeszcze, czy też jest Wam to obojętne, ale jeśli jest choć jedna zainteresowana duszyczka to uprzejmie donoszę, że powoli powracam do blogosfery w powiększonym składzie, a konkretnie w 19 tygodniu ciąży. Uwaga będę biadolić i użalać się nad sobą, bo wszystkie dolegliwości jakie mi dokuczały podczas pierwszej ciąży teraz występują z mega siłą. Na szczęście teraz odpuściły, więc mam jakieś dwa miesiące spokoju, oczywiście oprócz zapachowstrętu, ten jest mym wiernym kompanem ;-).
Najzabawniejszą dolegliwością jak i poprzednio jest dla mnie odczuwanie mdłości na widok komputera. Nie wiem o co chodzi, ale w pierwszym trymestrze odrzucało mnie natychmiast po włączeniu. Oj odpoczął sobie nasz laptopik, wręcz pokrył się warstwą kurzu:-), tak jak mój blog. Teraz powoli sprzątam, oczywiście w towarzystwie córci, więc dni sprzętu mogą być policzone.
Kornelka ma już roczek i tydzień i jest po prostu wszędzie :-) jak każde dziecko w tym wieku interesuje ją wszystko i nie wielu rzeczy się boi. Jedyne, co ją odstrasza to hałas, nie lubi gdy jest zbyt głośno. Jest cudownym szkrabem od którego jestem uzależniona, a przecież czeka nas kilkudniowa rozłąka za parę miesięcy i ja już to przeżywam i modlę się by wszystko poszło dobrze i było to faktycznie kilka dni, a nie miesięcy.
Niestety jest i taka groźba, bo mój organizm znowu się buntuje od samego początku. Najpierw prawie dwa miesiące leżenia plackiem, bo był duży krwiak, ubłagane by w domu nie w szpitalu, bo małe dziecko w domu. Udało się krwiak się wchłonął, lekarz pochwalił, a łatwo nie było, bo cała rodzina musiała zajmować się Kornelką w sensie noszenia i chodzenia na spacery. W efekcie córcia rozpieszczona totalnie, weszła na głowę wszystkim opiekunom i wymusza na nich wszystko, co zechce. Ja nie ustępuję jej od samego początku i potrafi być przy mnie grzeczna, zająć się zabawkami, ale tylko gdy jesteśmy same, bo jeśli jest w pobliżu "miękki grunt" w postaci babci, dziadka czy taty to od razu rączki do góry i paluszek wskazuje gdzie i co chce, ewentualnie krzykiem pogania, jak "ofiara" się ociąga :-))).
Mnie lekarz zabronił dźwigać i oczywiście nakazała odpoczywać, polegiwać, bo krwiak się wchłonął, ale skurcze są nadal i przy każdym wysiłku nasilają się uciskając maleństwo. Ciężko jest przestrzegać, gdy zostajemy na cały dzień same, a teraz w sezonie prac ogrodowo- sadowniczych to nieuniknione. Stąd też moja obawa, że jeśli sytuacja z uciskiem maleństwa nie odpuści to wyląduje na przymusowe leżenie w szpitalu.
Dobrze starczy na dzisiaj o moich bolączkach, bo pogoda piękna od dwóch dni pełnia lata u nas i czas na wyruszenie do naszej piaskownicy i cieszenie się z pierwszych truskaweczek z naszej przydomowej uprawy. Tak to sobie wymyśliłam, że truskaweczki rosną tuż za płotkiem naszego placu zabaw, więc czekam na wysyp owoców i przyjemny zapach truskawek unoszący się w powietrzu. Ten aromat i smak póki co mi nie przeszkadza :-)))
Postaram się poodwiedzać Wasze blogi, choć troszkę nadrobić braki w czytaniu i komentowaniu. Wreszcie mogę to zrobić, bo wymieniłam telefon na nowy, niestety mój HTC z blogiem nie chciał od dawna współpracować. Zawieszał się, rozłączał i absolutnie nie było możliwe dodanie komentarza, bo klawiatura nie chciała się wyświetlić. Teraz mam LG i póki co internet śmiga, bloger działa bez zastrzeżeń ( w wersji komputerowej, bo w wersji na smartfona nadal się zawiesza). Tak więc miłego dnia Moi Mili i do zobaczenia u Was (jeśli tylko córcia zajmie się zabawą w piasku) :-).
Ps.w maju odwiedziliśmy na kilka dni nasze morze, konkretnie Jantar, trafił nam się sztorm jednego dnia, więc wróciliśmy zadowoleni, że córcia jodu nawdychała, a że byliśmy przed sezonem, to cisza i spokój na plaży. Bursztynów udało się też znaleźć sporą garść, więc powrót z wypoczynku był triumfalny ;-)
Ps2. Nie poruszyłam jeszcze sedna sprawy, a konkretnie tytułowego, co dalej? Na pewno wiele się jeszcze zmieni i zmieni się też rodzaj wpisów, bo wszytko służyło do malowania i klejenie zapakowałam w kartony i wyniosłam do piwnicy. Cóż z tego, że chęć jest jak czasu i możliwości brak. Musi poczekać wszystko do zimy, gdy wrócę już troszkę do formy po ciąży. Nie obrażę się, jeśli wiele z Was przestanie do mnie zaglądać, bo będzie tu na pewno nudno i monotematycznie, czyli zwykłe, codzienne życie na wsi przeplatane dzieciowymi wywodami i radościami:-)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...